piątek, 16 stycznia 2015

Świecenie kolanem lub łydką...

czyli taka ciekawostka, którą znalazłam szukając informacji do dłuższego wpisu o pokrowcach na nogi, który to wpis się pisze się :)

Przeglądając różnistą ikonografię, trafiłam, na linkowanej zresztą w poprzednim wpisie stronie, na iluminację z Pięcioksięgu Ashburnhama, nazywanego także Pięcioksięgiem z Tours.

Księga ta, jak sama nazwa wskazuje, zawiera tekst Pięcioksięgu Mojżeszowego i jest interesująca między innymi dlatego, że to jeden z najstarszych w ogóle zachowanych rękopisów Starego Testamentu w przekładzie Wulgaty (przekład św. Hieronima na łacinę z greki i hebrajskiego).
Miejsce powstania manuskryptu nie jest pewne - mogły to być Włochy, mogła Hiszpania, ówcześnie wizygocka, mogła północna Afryka. Datowany jest na późny VI-wczesny VII w, a znajduje się obecnie w zbiorach Francuskiej Biblioteki Narodowej. Nie zachował się niestety w całości - do dziś przetrwało 18 miniatur, a badacze sądzą, że mogło ich być ponad 60! Całość liczy współcześnie 142 folio.

Tyle historii samego dzieła - ale że ja mam swoje zboczenia, to uznałam, że skoro na obrazku są ludzie, to trzeba się przyjrzeć, co ludzie na sobie noszą. I przyuważyłam... krótkie spodenki.

Kilka iluminacji w całości tutaj.


Kiedyś rozmawialiśmy o takich właśnie spodniach z Mścidrugiem - on doczytał o nich w jednej z książek o Frankach - w postaci przekazów dotyczących powinności, w które wchodziło m. in. właśnie dostarczanie spodni, nazwanych tam famurałami, ja znalazłam wspomnienie u Thora Ewinga (fragment z "De Carolo Magno", w tłumaczeniu Ewinga, tłumaczenie z angielskiego na nasze moje):

"Takie były stroje dawnych Franków: buty pozłociste z zewnątrz, ozdobione sznurkami długości trzech łokci; barwione czerwiami owijacze na goleniach, a pod nimi nogawiczki [ang. hose] i bryczesy [ang. breeches, w znaczeniu obcisłych spodni do kolan] z płótna lnianego, w tym samym kolorze lecz urozmaicone wymyślnym zdobieniem. Ponad nimi i ponad owijaczami, dookoła, z przodu i z tyłu, skrzyżowane były długie sznury."

"De Carolo Magno" powstało pod koniec IX w., na zamówienie wnuka Karola Wielkiego, Karola Grubego, opisuje zaś czasy panowania jego wybitnego dziada. Bardziej jest to zbiór opowieści i anegdot niż kronika. Jednak taki opis może wskazywać że, przynajmniej w jakimś okresie, Frankowie krótkie spodnie nosili - w komplecie z nogawiczkami spiętymi podwiązką :)

No i jeszcze spodnie, które stały się powodem naszej dawnej dyskusji - znalezisko z Dätgen w Niemczech, datowane na IV-VI w. Jak by ich nie rozgryzać - wychodzą krótkie spodenki, no nie plażowe może, ale takie sięgające do kolana/lekko za. Co prawda pewien badacz rozważał, czy spodnie te nie są czasem kobiece, bo znaleziono wraz z nimi bardzo misternie tkaną krajkę oraz równie misterne rękawy... ale jak dla mnie to dosyć kiepski argument, w końcu znamy nie jeden przykład bardzo zdobnych i ekstrawaganckich jak na współczesny gust ubiorów męskich. No a dzisiejszy gust niespecjalnie nadaje się na wyznacznik tego, co dopuszczalne było w modzie męskiej kiedyś ;) Tym bardziej gust badacza urodzonego i wychowanego w epoce klasycznej, prostej męskiej elegancji.

I jeszcze jedno przedstawienie, na którym spodnie interpretować można by jako sięgające kolan. Iluminacje z Księgi z Kells (pocz. IX w.):


Spodni takich można się dopatrzyć także na pochodzących ze Szkocji rzeźbionych krzyżach, tutaj kilka przykładów. 

No, i to by było na tyle, taka ciekawostka ubiorowa na piątek :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz