niedziela, 28 grudnia 2014

Czym Gotlandki narzutkę upinały - czyli o szpilach i tym, że wyspiarze się zawsze muszą wyróżniać ;)

Miało być więcej, więc czas na kolejny wreszcie dokończony post z kategorii "wersje robocze". Ten należał do tej kategorii wystarczająco długo, żeby wreszcie móc objawić się światu, mianowicie coś koło półtorej roku. Całkiem sporo jak na dojrzewanie do publikacji ;) Oczywiście tak długi czas wynikał głównie z mojego lenistwa, bo ciągle a to nie miałam czasu obrobić potrzebnych zdjęć, a to okazało się że brak mi jakiejś ilustracji, wreszcie zrobienie zdjęcia moim własnym szpilom, które posiadam też już dosyć długo, też okazało się epicką przygodą: na wyjazdach zazwyczaj zapominałam, że miałam takie zdjęcie zrobić, w domu nie było czasu. Ale wreszcie - motywacja jest, święta są to można popisać bez wyrzutów sumienia (jest też pierwsza w nocy, nie ma to jak pora na wenę...) więc oto jest ;)

Przyjmuje się, zarówno na podstawie znalezisk fragmentów tekstyliów, jak i ikonografii,

wtorek, 16 grudnia 2014

Fińskie - lecz nie tylko - sukienki // Finnish dresses


Postanowiłam pisać częściej, o ile oczywiście będę miała o czym pisać :) Nie jest to niestety takie proste - w przypadku większości notek samo pisanie trwa, licząc z obrabianiem zdjęć etc - 2-3 h, czasem więcej, kiedy jeszcze czegoś doszukuję. Ale mam całą masę pozaczynanych rzeczy, więc należałoby je wreszcie uzupełnić i wrzucić :)

Tym razem coś z zimowymi fotami, w ramach przywoływania zimy, bo póki co u mnie pogoda deszczowo paskudna i już nie mogę się doczekać śniegu :D Notka się wyczekała z półtorej roku jak nie więcej, więc wreszcie jej kolej :D

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Torba z Haithabu // Haithabu bag

Uwaga - w 2023 dodane uwagi i link do artykułu Davida zbierającego wiedzę na temat toreb. Link na końcu.

Wśród licznych znalezisk drewnianych z Haithabu dawno dawno temu przykuły moją uwagę elementy opisywane jako bigle od torby. Znalazłam je dobrych kilka lat temu na którymś z niemieckojęzycznych forów rekonstrukcyjnych, w postaci skanu z książki "Die Holtzfunde von Haithabu". Udało mi się znaleźć także wymiary, natomiast brak było szerszego opisu.

środa, 24 września 2014

Indygo i koszenila // Indigo & cochenille

Już od dawna chciałam dodać do swojej średniowiecznej palety kolorów niebieski i czerwony - kolory we wczesnym średniowieczu bardzo cenione, ale i wyceniane ;)

Barwnik niebieski w jego najlepszej wersji - a więc najtrwalszej, dającej żywe, świetliste wybarwienia - to indygo. W Europie pozyskiwano go we wczesnym średniowieczu (i późniejszym zresztą też) z urzetu barwierskiego - roślina ta została później wyparta przez dalekowschodni indygowiec barwierski, który jest wydajniejszy. A jeszcze później indygodyna, czyli czysty najczystszy barwnik (w indygo, czy to z urzetu czy z indygowca są domieszki poza samym "czynnikiem barwiącym") została zsyntetyzowana chemicznie. 

wtorek, 19 sierpnia 2014

Suknia dla Ody

Katla poprosiła mnie, czy na okazję pokazu, w którym uczestniczyliśmy, dałabym radę pożyczyć jej coś, co nada się jako strój dla wielmoży. Dać to bym dała, ale Katla jest ode mnie nieco niższa i dużo chudsza, więc w mojej kiecce by się utopiła. I tak, od słowa do słowa, wymyśliłyśmy, żeby suknię uszyć. Suknię dla Ody.

Ody Dytrykówny.

środa, 9 lipca 2014

Przerwa na reklamę

Będzie przerwa na reklamę, ale nie żadna prywata, tylko całkiem ciekawy projekt, z pogranicza tematów historycznych i artystycznych. 

Nigdy tu jeszcze nic nie reklamowałam ani nie robiłam wezwań do boju, ale ten projekt mi się bardzo, bardzo, bardzo spodobał. Wiecie, mimo całego mojego upodobania do zgrzebnych wełenek i ogólnego rekonstrukcyjnego looku  raczej w stylu "pastucha ze stepów" (oczywiście gdybym odtwarzała stepowca ;) Ale wiadomo, o co chodzi :) ) niż księżniczki z dworu konuga (jak się kiedyś na święto odwaliłam w najlepsze ciuchy, to mnie kumpel nie poznał :D ), bardzo, bardzo lubię te cudne, połyskliwe, luksusowe materiały, grę faktur i kolorów, precyzyjne hafty i aplikacje... Na takie bajery w wersji reko, żeby to zrobić tak jak być powinno, a nie lecieć półśrodkami typu szantung everywhere,  mnie nie stać. I nawet specjalnie mnie nie interesuje bycie odwaloną paprotką, w końcu do tego przydałaby się np. służba do brudnej roboty, ale czasem, kiedy nikt nie widzi, owijam się w domu w sari i zalegam w błogości :D
Nie dziwi więc chyba, że projekt o którym chcę napisać, przykuł moją uwagę. 


środa, 4 czerwca 2014

Gołe męskie nóżki...

... czyli kolejny raz nieco ikonografii.

Miało być o męskich i damskich ubiorach, miało być o używaniu i nie używaniu podkrojów... I będzie, ale jeszcze nie tak zaraz - mam ostatnimi czasy dużo pracy, a nie lubię pisać po łebkach, byle tylko była nocia ;)
Ale, żebyście o mnie zupełnie nie zapomnieli, wypadałoby się co jakiś czas odezwać.

Temat będzie, z racji zbliżającego się lata - letni ;) A w każdym razie na lato przydatny.

wtorek, 25 marca 2014

Budujemy nowy gród, azbestowy nowy gród...

Od jesieni mało pisałam, bo i szyłam mniej niż zazwyczaj. Nie znaczy to jednak, że nie robiliśmy zupełnie nic rekonstrukcyjnego. Korzystając z lekkiej zimy udało się podciągnąć sporo prac w osadzie Białogród, gdzie dosyć często bywamy i się trochę udzielamy.

czwartek, 27 lutego 2014

Znak życia i bonus ;)

Żeby nie było, że umarłam i nie żyję ;)

W przygotowaniu dwa wpisy, muszę tylko znaleźć chwilę, żeby je skończyć.

A poza tym, w perspektywie, szykuje się ciekawy okołowędrówkowy projekt - tym razem związany z wodą, i to z tych głębszych niż woda w stawie. Muszę, w ramach przygotowań, przejrzeć ciuchy i sprawdzić, co się nada i co muszę na siebie włożyć, żeby nie dostać hipotermii ;) Na pewno będzie sporo do doszycia, szczególnie coś pod kieckę i coś na głowę. I kaftan do wyremontowania, bo jest z grubego, mocno zbitego sukna. Ale o tym i ogólnie o przygotowaniach do projektu jeszcze napiszę.

W ogóle na ten rok szykuje się dużo ciekawych pomysłów do realizacji, i rzemieślniczych i wyprawowych i, że tak to ujmę, średniowieczno-bytowych. Mam nadzieję, że uda mi sie opisywać je na bieżąco.

A żeby nie było, że żadnej treści bardziej merytorycznej - taka ciekawostka dla reko-mam karmiących cycem:


Jak rozwiązana jest kwestia wyjmowania cyca z kiecki niestety nie widać, bo kobitka (konkretnie to Ewa) okryta jest chustą - ale z drugiej strony daje to jakiś ogląd, po co, między innymi, taka chusta mogła być (oczywiście poza wszelkimi kwestiami obyczajowo-symbolicznymi).


Widać za to fajnie podciągnięte wysoko rękawy sukni. Oraz strój dziecka - prostą koszulinę. Dziecko ma, co ciekawe, zupełnie nie dziecięce proporcje, w każdym razie nie proporcje dziecka na etapie cycomlecznym - taka była konwencja, właściwie aż do renesansu dzieci przedstawiano jako taką miniaturkę dorosłych. 
W każdym razie gdyby ktoś szukał pomysłu, jak wczesnośredniowiecznego dzieciaka ubrać - tutaj ma bardzo ładne przedstawienie. 


A wizerunek karmiącej Ewy jest częścią Drzwi Bernwarda, odlanych z brązu drzwi, pierwotnie, ufundowanych przez biskupa Bernwarda do kościoła św. Michała w Hildesheim (w XIX w. przeniesione zostały do katedry w tym samym mieście). Drzwi powstały w 1015 r.
Biskup Bernward miał gest - wrota mają blisko pięć metrów wysokości i ponad dwa szerokości i są pokryte reliefami wyobrażającymi sceny biblijne - zarówno staro- jak i nowotestamentowe.
To co jednak nas, rekonstruktorów, interesuje najbardziej to to, że postacie  na nich (choć nie wszystkie) przedstawione są ubrane w stroje ze swojej epoki - czyli według mody obowiązującej pod koniec X i na początku XI w. Mamy więc tuniki, płaszcze, panów chodzących bez spodni ;) (ale nie tylko, w spodniach też są ;) ), dojrzeć można owijki i podwiązki (u Trzech Króli).
Warto, szukając inspiracji do stroju, sięgnąć i do takich źródeł :)

Co, swoją drogą, przywodzi mi na myśl, że powinnam wreszcie skończyć kolejny wpis dotyczący strojów we wczesnośredniowiecznych przedstawieniach.