środa, 28 września 2011

Pierwsze zakręcenie wrzeciona ;)

A dziś, jako że mi się na wspomnienia ogólnie zebrało, tutaj też będzie wspomnieniowo - notka z mojego starego bloga dotycząca... no kto by pomyślał ;-) - pierwszej próby przędzenia. 
No, powiedzmy pierwszej udanej. 
I o dziwo - na długi później czas jedynej, sama właściwie nie wiem czemu, ale ja tak często mam, że sprawy wciągają mnie dopiero od drugiego razu. 


Cofnijmy się więc kawałek w przeszłość.


Był 9 października 2009 roku. Zgromadzeni w bunkrze pod... eee, hm, to chyba nie do końca to ;)

sobota, 24 września 2011

Piękne jesienne popołudnie... z workiem śmierdzącego runa ;-)

Kiedyś kiedyś dostałam od znajomej worek runa z owcy wrzosówki. Przytargała go z jakiejś konferencji biologicznej.
Były to ogólnie czasy zanim jeszcze wkręciłam się w przędzenie i inne "woolcrafty" ;-) a w każdym razie zanim wkręciłam się na tyle, żeby bawić się w obróbkę od podstaw.
Tak więc worek został schowany do garażu i tam czekał na lepsze czasy. W międzyczasie padł pomysł, żeby wykorzystać go do drużynowych warsztatów z obróbki wełny, ale, jak to z drużynowymi inicjatywami bywa, zrealizowany nie został, no i czekała sobie biedna wrzosóweczka aż do zeszłego tygodnia, kiedy to, stwierdziwszy że pogoda się jeszcze do wszelakich brudnych robót nadaje, wydobyłam wór z garażu celem zapoznania się ze stanem jego zawartości.
Na pierwszy rzut oka nie było źle.

piątek, 16 września 2011

Prządka on tour ;-)

Ostatnio przędę głównie "w podróży" - na wyjazdach historycznych (co akurat się rozumie samo przez się),
w pociągu, w kawiarni, w galerii handlowej...

Biała nitka - uprzędziona na Ciechanowie, w większości podczas wykładu prof. Duczko - trzeba było czymś zająć ręce. A szara to owoc ostatniego wyjazdu do Łodzi - wyjazd w sprawach zawodowych, ale że później miałyśmy ze współpracowniczkami nieco czasu - to zrobiłam im mini-wykład o przędzeniu ;-) Kto wie, może złapią bakcyla :D

czwartek, 8 września 2011

Ciechanów

Miałam wrzucić zdjęcia kolejnego farbowania, ale tymczasem rodzinka porwała mi aparat.
Za to będzie filmik z Buntu Mazowsza, która to impreza odbyła się w zeszły weekend nieopodal Ciechanowa. 
I była chyba najfajniejszą w tym sezonie (lojalnie powinnam stwierdzić, że najlepsza była Cedynia, no ale robiąc tam za jednego z orgów miałam tyle roboty... że jednak Ciechanów fajniejszy ;)

Film nakręcony przez TV Ciechanów, ichniejszą internetową telewizję. 
W ogóle Ciechanów to bardzo medialne miasto - dwie telewizje, lokalnych gazet więcej niż w Katowicach ;)

http://ciechanow.tv/archives/742  tutaj link.

A od 3:07 to nawet i ja jestem - ekipę z kamerą widać zainteresowało przędzenie.