piątek, 8 czerwca 2012

Gotlandia po raz pierwszy - kilka słów o moim reko (i gotlandzkiej biżuterii).

Było już o Pskovie, było o Skjoldehamn, było o Kostrup, było o przeróżnych rzemiosłach... 
Pomyślałam więc, że napiszę wreszcie coś o tym, co sama usiłuję rekonstruować. 

Na chwilę obecną moim głównym obszarem zainteresowań jest Skandynawia, a przede wszystkim - Gotlandia.
Próbuję rekonstruować strój i wyposażenie mieszkanki tejże wyspy, z datowaniem na wiek XI - zostało ono podyktowane datowaniem znaleziska na podstawie którego mam brosze, no i ogólnie odpowiada mi estetyka tego okresu, widoczna w zdobieniach biżuterii czy broni. Ale - w miarę kasy, bo głównie ona jest problemem gdy trzeba wszystko właściwie zamawiać zamiast wybierać z gotowych wzorów zalegających na kramach - chcę zrobić też komplet z datowaniem na początek "epoki wikingów" - stylistyka była wtedy zupełnie inna i też bardzo dla mnie atrakcyjna. Ale ja w ogóle uwielbiam gotlandzkie wzornictwo tamtych wieków :)
No a mieszać nie chcę, staram się tego nie robić, na tyle na ile pozwala mi wiedza i dostęp do książek i źródeł.

Na początek należałoby chyba odpowiedzieć na pytanie "Dlaczego właściwie Gotlandia?"

Dlaczego właśnie ta dziwna wyspa na środku Bałtyku?

Kiedy kilka lat temu zaczynałam moją przygodę z rekonstrukcjami historycznymi, a zanim jeszcze dołączyłam do pierwszej grupy, uznałam, że jak w każdej kwestii także i w tej przyda się jakaś podbudowa teoretyczna
- i żeby pojawiwszy się w drużynie mieć jako takie pojęcie (to akurat specjalnie potrzebne nie było jak się okazało ]:-> ), i żeby, kiedy się już wykosztuję na len (była to wtedy dla mnie, skromnej licealistki, spora suma - nie wiedziałam jeszcze, gdzie da się kupić tkaniny taniej, zresztą wtedy to nawet nie wiedziałam, że podstawą powinna być dla mnie wełna, no nic nie wiedziałam, bo zielona byłam niczym szczypiorek wiosenny :D ) nie uszyć z niego czegoś totalnie fantasy.
W ten sposób trafiłam na FREHA a stamtąd, idąc tropem linków, nazw strojów, miejscowości - dotarłam do zdjęć znalezisk z Gotlandii. Oczywiście także i do innych, ale to w tych się totalnie i absolutnie zakochałam.

O, w tym na przykład ;-) Wtedy jeszcze nie wiedziałam, 
jak "inna" jest Gotlandia, ale coś już przeczuwałam ;-)

Po niezbyt długim epizodzie w pierwszej ekipie odeszliśmy by założyć własną.
Jakoś wczesną zimą tegoż roku - był to chyba 2006 - Thyrvi rzucił hasło: "Uhistoryczniamy się!". No i zrobiliśmy nasze pierwsze wyjście z mroku ;-)
Jednym z założeń było że każdy ma wybrać sobie kraj, a najlepiej region ze znalezisk z którego będzie czerpał, tak żeby nie robić radosnych miksów i nie nosić na sobie połowy Europy i kawałka Azji do tego.
Uznaliśmy po prostu, że to właśnie dodatki są najlepszym wyznacznikiem po którym można powiedzieć "Odtwarzam Szweda" albo Norwega albo inne tałatajstwo ;-)
Po przeanalizowaniu różnych opcji i możliwości wybrałam Birkę. Bo multum znalezisk, bo duża dostępność rekonstrukcji u polskich rzemieślników, bo sporo do poczytania na temat... A wtedy zamówienie czegokolwiek z odlewanych rzeczy to był bardzo duży wydatek, długi czas oczekiwania, no i ciężko było znaleźć kogokolwiek kto się podejmie.
I być może tak by już zostało, gdyby nie to, że już pierwszego roku działalności Ydalir pojechaliśmy do Foteviken a tam... a tam zobaczyłam że w wielkim świecie można ah można dostać rekonstrukcje odpowiednich brosz, szpil, zapinek... I uznałam że chromolić Birkę, "Gotlandia rzondzi" ;-), przerabiam się "na Gotlandię".
Rok później na tym samym markecie kupiłam wymarzone brosze o kształcie zwierzęcych głów... i tak się zaczęło :)

O, tutaj zdjęcie z tego okresu, a na mej piersi 
lśnią już dumnie gotlandzkie "łebki" ;-)

Od tego czasu sznupię, grzebię, czytam, oglądam, dociekam, a czasem co jakiś czas dodaję coś nowego do swojego zestawu. Temat na jeszcze kilka lat, bo Gotlandię trzeba brać z całym dobrodziejstwem inwentarza, nie że tu sobie broszki wezmę "łebkowate" bo ładne, ale do tego resztę ozdób już "kontynentalnych", a jeszcze zawieszę na głowie kabłączki bo przecież mityczne i mistyczne "wpłyyywy" ]:->

Gotlandia jest specyficzna. Jak to wyspy.
Przenikały się na niej wpływy skandynawskie, słowiańskie, bałtyjskie - widać to bardzo wyraźnie szczególnie w biżuterii. Wykształciło się tam kilka form ozdób charakterystycznych właśnie dla tego miejsca.

Przede wszystkim są to brosze o kształcie głów zwierzęcych - gotlandzki odpowiednik brosz żółwiowych.
Podobnie jak one, wykształciły się z formy brosz występującej już w epoce Vendel, z tym, że o ile "na kontynencie" już wtedy były one owalne (choć dużo mniejsze i bardziej płaskie) to na Gotlandii już wtedy przypominały zwierzęcy łebek.
Znaleziska spoza wyspy są to pojedyncze sztuki, zaś wytwarzane były tylko na Gotlandii.
Ich kształt opisywany jest różnie - jako głowa niedźwiedzia, psa, świni, nawet konia. Właściwie wszystkie te opisy się zgadzają, zależy na którą akurat broszę spojrzeć :)

zapinka z okresu Vendel - prototyp późniejszych "łebków"

"łebek" już z epoki wikingów

zapinka z XI-wiecznym zdobieniem

kolejna XI-wieczna zapinka, dekoracja wzorowana 
na zdobnictwie zwierzęcym w stylu kamieni runicznych


Następnym bardzo "gotlandzkim" elementem biżuterii są zapinki puszkowate (terminologia wg. Koćki-Krenz). Tak jak "na kontynencie" kobiety używały zwykłych okrągłych zapinek, ewentualnie trójlistnych, tak na Gotlandii umyślono sobie stroić się w pudełka ;-) Poza wyspą znane są pojedyncze znaleziska (bodajże z Birki i Hedeby). 
Także tutaj zachowana jest ciągłość od epoki Vendel, zmieniają się jedynie proporcje, zdobnictwo, a w zakresie konstrukcji - sposób mocowania szpili. 
Musiały być popularne, bo znane są zarówno przepięknie zdobione starannie wykonane egzemplarze jak ten z początku postu, ale i nieco byle jakie odlewy całej broszy z jednej formy. 

Wcześniej...

... później...

...i na bogato :)

I kolejny gotlandzki wynalazek. Do czego służyły te dziwne broszki? Do podwieszania przy nich wszelkich potrzebnych drobiazgów - noża, nożyczek, igielnika, amuletów i tak dalej. 
Innymi słowy funkcje które w przypadku innych regionów spełniały brosze żółwiowe - łączenie ramiączek sukni fartuchowej oraz podwieszanie pod nimi wszelkich utensyliów - tutaj zostały rozbite na osobne zestawy zapinek - para zapinek o kształcie głów zwierzęcych zapięta na piersi trzyma w całości suknię, a zapinana na wysokości talii-miednicy broszka "narzędziowa" (nie wiem jaka jest jej polska nazwa, angielska to "tool brooch" albo "equipement brooch") pozwala mieć narzędzia w zasięgu ręki. 





A w ramach ciekawostki - takiż sam typ broszy z Litwy. Czy ja coś wspominałam o przenikaniu się wpływów? 

zdjęcie z bloga Pearl

Co jeszcze ciekawego ma nam do zaproponowania Gotlandia? Szpile :) W bardzo wielu grobach kobiecych są tam znajdywane na wysokości ramion-barków pary niedługich szpil. Jakie było ich zastosowanie? Teorie są różne - od takiej, że służyły przytrzymaniu szala czy narzutki, do tej, że wieszano między nimi korale (w sumie jedno i drugie się tutaj akurat nie wyklucza). Ja w swoim stroju wykorzystam je do przypięcia narzutki - póki co "się robią się", zamówione u Mojmiry z Szepczących Kruków.
Oczywiście także tutaj szpile różnią się dekoracją zależnie od okresu - na górnym obrazku ich późna wersja, na dolnym - wczesna. Jest różnica ;)



O różnych praktycznych ozdobach już było, czas na odrobinę "bling blingu". I po raz kolejny widać gotlandzką oryginalność. Kolie z łusek o kształcie rybich głów. Znów przykład ciągłości kulturowej - od okresu Vendel do epoki wikingów zmienia się zdobnictwo i rozmiar, ale idea pozostaje ta sama. 
Łuski bywały różne - zupełnie skromne z blachy, obrzydliwie bogate inkrustowane srebrem i złotem. 
Jak się toto na piersi umieszczało? Odpowiedzią jest ostatnie zdjęcie. A to co na nim widzimy prowadzi nas prosto do ostatniego oryginalnego typu ozdoby, czyli "dystrybutorów" korali - znów nie znam tutaj polskiej nazwy niestety. 

Dla damy skromnej...

... i trochę mniej :)

A tutaj mamy zestaw paciorków i "rybich głów"

Dystrybutory koralików. Mniej lub bardziej zdobione blaszki o które zahaczano sznurki paciorków, czasem też "rybiogłową" kolię. Cóż tu dużo pisać - może tyle, że takie rozwiązania pojawiają się często-gęsto u Bałtów. W którą stronę szła inspiracja? A może wymyślono to niezależnie w dwóch miejscach?




A na koniec uśmiechnie się do Państwa Astrid ;-) na której zdjęciu widać jak mniej więcej się te różne biżuteryjne ładności były ulokowane na kobiecym stroju. 

zdjęcie ze strony Fröjel Discovery Programme

I tak to właśnie z tą Gotlandią jest. 
W sumie - sposób na oryginalność przy jednoczesnym zachowaniu historyczności. A przecież to nie jedyny temat do wczesnośredniowiecznej rekonstrukcji pozwalający na używanie ciekawych, nietypowych ozdób i wyróżnienie się w tłumie innych rekonstruktorów - i to nie "mrokiem", jak to często gęsto widać na imprezach historycznych. Innymi słowy - więcej szukać, więcej czytać, mniej wymyślać i z tyłka brać ]:-> 

Zdjęcia - o ile nie podpisane inaczej - pochodzą ze strony Historiska Museet.

6 komentarzy:

  1. Piękna ta gotlandzka biżu :)
    Może i mnie uda się kiedyś tak pięknie, historycznie skompletować strój :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W gruncie rzeczy to nie takie trudne - trzeba tylko wybrać sobie co się chce włączyć do zestawu (w przypadku Słowian tym bardziej, bo wiadomo jak to z samym strojem w tym przypadku) a potem zamknąć oczy i uszy na te wszystkie ładne rzeczy które tak kuszą, ale nie pasują ;-)
      To drugie jest dużo trudniejsze :D

      Usuń
  2. Pozazdrościć przygotowania.
    Chyba czas i na mnie, żeby trochę przyultrasić.

    OdpowiedzUsuń
  3. Można gdzieś w Polsce kupić brosze o kształcie głów zwierzęcych?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ile wiem, to, na chwilę obecną, nie można, tzn. nie u naszych rzemieślników, bo na Wolinie to na pewno, u Rosjan albo Węgrów.

      Mojmira robiła jakieś kroki w tym kierunku, wysyłałam jej nawet różne materiały, ale nie wiem, czy zamierza ciągnąć temat w najbliższym czasie.

      Usuń
    2. A, no i od razu mówię, że raczej będą drogie, pewnie droższe od żółwiowych czy języczkowatych.

      Usuń