środa, 24 sierpnia 2011

Tunika

Dziś coś z działalności kramowo-rzemieślniczej:
tunika uszyta na zamówienie - szyta ręcznie, z ciekawej, choć cholernie ciężkiej do szycia wełny, obszywana cieńszą wełenką farbowaną w liściach brzozy.
Część sympatycznego zestawu, składającego się z wełnianych kraciastych spodni  - też są na zdjęciach i koszuli z naturalnego lnu.

poniedziałek, 15 sierpnia 2011

Farbowanie v. 3 - wrrrrrrotycz

Tym razem będzie o farbowaniu wrotyczem.
Miało być wcześniej, ale dopiero dzisiaj udało mi się zgrać z aparatu zdjęcia.

Wrotycz jest dosyć pospolicie występującą roślinką, o tej porze roku można spotkać go na łąkach, nieużytkach, gruzowiskach - w mojej okolicy na przykład dużo rośnie przy torach kolejowych. Raczej nie na terenach podmokłych.
Wrotycz jest tak poza tym trujący, no ale jeśli nie zamierzamy go jeść - ani spijać barwnika - to nic nam nie grozi (chociaż z drugiej strony kiedyś go do potraw dodawano... ale też używano sporej ilości innych niespecjalnie zdrowych specyfików).

środa, 27 lipca 2011

Farbowanie v. 2 - orzech orzech, wyłaź ze skórki ;-)

Się zapuściłaaaaam - miała być notka zaraz po dyplomie, a tu już się koniec lipca zbliża.
Za to będzie nie o przędzeniu a o farbowaniu, bo w międzyczasie zrobiłam skok na ogródek sąsiada w celu pozyskania surowca na barwnik.
A surowcem owym były orzechy włoskie - sąsiad i tak chciał obciąć gałęzie zwieszające się nad ścieżką, więc co się dobro miało zmarnować ;)

czwartek, 30 czerwca 2011

Przędze, włókna i sploty vol. 1 - przędzenie wełny, nieco teorii - stara notka

Po dłuższym zastanowieniu postanowiłam wrzucić ze starego bloga także notkę "teoretyczną" o przędzeniu - ale już "praktyczną" będzie trzeba napisać na nowo, bo było nie było, trochę przez ten czas się nauczyłam ;) 

A pojawi się ona kiedy już uda mi się zamknąć sprawy związane z dyplomem, czyli pewnie nie w ciągu najbliższych 10 dni ;) 


Do rzeczy:


Jakiś czas temu postanowiłam nauczyć się prząść wełnę.

sobota, 25 czerwca 2011

Farbowanie v.1 - notka stara

Jakiś czas temu postanowiłam pobawić się w roślinne farbowanie wełny - oraz kilku skrawków lnu, dla porównania (i sprawdzenia, czy len faktycznie, jak wieść gminna głosi, tak ciężko się farbuje naturalnie - oraz na ile radosne kolory lnu noszone w "ruchu" są fantazją). 

czwartek, 23 czerwca 2011

Trollkona - czyli zaczynamy na nowo ;)

Cóż znaczy słowo "trollkona"? 
Wywodzi się ono z języków skandynawskich - w zasadzie jest złożeniem dwóch wyrazów. 
"Troll" to określenie nie tylko na jeden z gatunków magicznych, mitycznych istot, ale też - w późniejszych czasach - na wiedzę magiczną jako taką (trolldom) - w końcu owe "nieludzkie" ludy zawsze wiązano z magią; natomiast "kona" to kobieta - słowo dosyć archaiczne, chyba obecnie nie używane powszechnie. 
Czyli "magia" + "kobieta" = jaki wniosek? 
Było to jedno z mian nadawanych "wiedzącym" kobietom, na nasze: "czarownicom" czy "wiedźmom". 
Inną taką nazwą była "visendakona" - to już dosłownie można przetłumaczyć jako wiedźma. 

Skąd jednak nawiązanie do wiedzy tajemnej, skoro umiejętności takie jak farbowanie, szycie czy wiedza o ziołach były tysiąc lat temu czymś tak normalnym jak dziś obsługa komputera? Cóż, dla mnie słowo "wiedźma" to nie tylko określenie "kobiety wiedzącej" ale też osoby, która wiedzę ceni, chce ją zdobywać i lubi to, dla której wiedza jest skarbem samym w sobie, wiedza zarówno teoretyczna jak i praktyczna. A że Skandynawia jest jedną z moich fascynacji, że zajmuje mnie akurat rekonstrukcja w realiach wczesnośredniowiecznej Skandynawii, nazwę zaczerpnęłam z ichniejszych języków :-)

A na marginesie - trollkona to także trollowa kobitka, czyli Trollusia po prostu ;-)
Taka na przykład jak na ilustracjach Rolf'a Lidberg'a:





I moja ulubiona, tegoż samego autora:


Jaki cel ma ten blog?
Dwa lata temu miałam szaloną ideę dokumentowania przeróżnych rekonstrukcyjnych ekperymentów i zabaw z rzemiosłem, tak, żeby zostało po nich coś więcej, niż tylko jakiś tam wynikowy przedmiot, kłębek farbowanej wełny, etc. Oraz żeby zapisywać wszelakie na ich temat spostrzeżenia, uwagi, błędy jaki uda mi się popełnić. 
Oczywiście jak to z szalonymi ideami bywa - szybko zabrakło mi zapału, a i czasu zrobiło się mało.
Może tym razem się uda :) 
Na początek przerzucę notki z poprzedniego bloga - zapewne z uzupełnieniami, bo w końcu przez te dwa lata cały czas działałam i eksperymentowałam. 


Zapraszam do czytania, może się komuś przydadzą te wypociny :) 


A tak poza tym to muszę coś zrobić z tym nieszczęsnym szablonem, bo czytać się nie da.