środa, 12 grudnia 2012

Projekt Germania - wersja męska ;-)

Wreszcie. Miałam o tym napisać już dawno temu, zresztą w ogóle wypadałoby dać jakiś znak życia, ale że czasy dla mnie ostatnio zawodowo zawirowane to tym bardziej na hobby i pisanie o nim czasu brak.

Jak już kiedyś wspominałam, za germański projekt wzięliśmy się razem z TŻetm, wypadałoby przedstawić więc i strój męski oraz dodatki do niego.
TŻ także wybrał sobie zestaw z jednego grobu, z tego samego cmentarzyska w Truchtelfingen w Badenii-Wirtembergii - jednakże w jego przypadku był to pochówek nieco zasobniejszy w inwentarz grobowy.


Ceramika, nóż, broń, krzesiwo w skórzanym futerale, krzemień, grzebyk, okucie pasa i szpila do płaszcza - właściwie większość potrzebnych rzeczy osobistych. 


I tak właśnie wygląda nasz "germaniec" ;) Strój jest oczywiście w pewnym stopniu stylizacją - forma spodni i tuniki oparte są o nieco wcześniejsze znalezisko z Thorsberg, podobnie płaszcz - zaczerpnięty został też wzór w kratę. 
W przypadku spodni jest to krój o tyle prawdopodobny, że istnieje kilka znalezisk podobnie rozwiązanych w "miejscu strategicznym" (czyli w kroku): wcześniejsze niż datowanie naszego projektu, z Thorsberg, z Damendorf i z Dätgen oraz X-wieczne fragmenty z Haithabu. Najwyraźniej patent był na tyle dobry, że przez wieki trwał z drobnymi tylko modyfikacjami. 
Przy szyciu tuniki na znalezisku z Thorsberg wzorowałam tylko ogólną formę - prostej tuniki o wąskich rękawach, bez bocznych klinów. Pominęłam rozcięcia na nadgarstkach oraz wiązane boki tuniki - to rozwiązania charakterystyczne dla tego znaleziska, a przecież tunika miała pasować na okres późniejszy. Ikonografia, zarówno z VI jak i VII w. wskazuje na to, że kształt górnej części odzieży nie zmienił się za bardzo, może tylko ta późniejsza zaczyna już sugerować kliny, poszerzające strój od pasa - uznałam więc, że kompromisem będzie tutaj tunika nieco dłuższa, ale ciągle stosunkowo mało obszerna i pozbawiona klinów. 
Płaszcz - cóż, "płaszcz jaki jest każdy widzi", nie ma co się rozpisywać ;) 

Bardziej znaczące są dodatki. Pierwszy to charakterystyczna dla VI w. sprzączka, w języku niemieckim zwana "Schilddornschnalle", polskiej nazwy nie znam, pytałam znajomego archeologa, ale też nie kojarzy - jakby ktoś wiedział, to chętnie się dowiem :) 
O taka sprzączka. A poniżej rekonstrukcja autorstwa Mojmiry - niestety nieco zbyt płaska w przekroju w stosunku do tego jakie te drobiazgi bywały, ale i tak sympatyczna. Zresztą, jak zwykle było to dosyć nietypowe zamówienie :D




I mój szkic na podstawie którego był robiony odlew - w sumie teraz jak na niego patrzę, to myślę, że na "języczku" sama też zbyt mało wyraźnie zaznaczyłam obłość kształtu. 

Zapięliśmy pasek, teraz zepnijmy płaszcz. Wśród różnych występujących w pochówkach szpil, dosyć często pojawiają się takie zupełnie proste, kute lub odlewane, niezbyt długie - interesująca nas ma tylko 9 cm - pozbawione zdobień, o spłaszczonej końcówce z otworkiem, być może służącym przeciągnięciu nici/sznurka zabezpieczających szpilę przed wysunięciem się z tkaniny. 
Dwie podobne szpile, pierwsza to "nasza", druga - tego samego typu, widać jak wykończona jest góra.


 I położenie szpili w grobie, zaznaczone kółkiem (trzeba powiększyć obrazek).
A tak wygląda wpięta w płaszcz:


Sama szpila - dla porównania ze sprzączką oraz muszlą z mojego "germańskiego przydasia" - chyba w większości domów taka muszla jest/była więc można pi razy drzwi złapać skalę - a bardziej to klimatyczne niż puszka Coli :D Chciałam dodać obok historyczną igłę do szycia, ale nie mogłam znaleźć igielnika. 


Ostatnim elementem jaki jest gotowy są ceramiczne naczynia. W tym przypadku wykonane zostały przez Fuscherów, jak większość ceramiki której używamy. 


A na żelastwo - nóż, toporek i krzesiwko - będzie musiał TŻ jeszcze nieco poczekać. O nich - i innych sympatycznych germańskich zabawkach do krzywdzenia bliźnich - będzie więc kiedy indziej.

Swoją drogą zastanawiam się: szyję i robię nie tylko historyczne rzeczy, a niektórymi z nich chętnie bym się pochwaliła - nie wiem tylko, czy zrobić to tutaj, czy na osobnym blogu żeby tego nie zaśmiecać i nie rozmywać tematycznie? 

6 komentarzy:

  1. Hejka
    Odnośnie zakładania nowego bloga to z moich doświadczeń lepiej dobrze otagować i wrzucać na jednego. Ewentualnie zrobić sobie tzw "strony". Miałam dwa osobne na rzeczy współczesne i historyki i nigdy nie mogłam się połapać co gdzie wrzucić, bo czasem eksperymenty się pokrywały, albo coś co było całkowicie współczesne, stanowiło wstęp do kolejnych eksperymentów, już rekonstrukcyjnych itd. Robił się bałagan i nie mogłam złapać ciągłości. Teraz już się nie stresuję tylko pilnuję dobrych tagów a dwa blogi skonsolidowałam w jeden :-) Tyle z moich doświadczen :-)

    A strój fajny - ja też mam ostatnio fazę na kratki i paski :-) I z ciekawości to ta tunika jest chyba dosyć wąska - jak to się sprawdza w użyciu? Czy jest wystarczająco "swobodna"?
    pozdrawiam :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, też prawda - w którymś momencie jedne rękodzieła wychodzą od drugich :D Poeksperymentuję ze "stronami", bo w tagach sama się już gubię :D

      Tunika jest faktycznie stosunkowo wąska, na pewno "bliżej ciała" niż wszystkie "wikińskie" które Rudy ma - ale on też zbyt obszerny pod nią nie jest ;) W każdym razie uznał ją za wygodną i nie narzeka, czyli chyba jest ok.

      Usuń
  2. "Schild" - tarcza, "Dorn" - kolec, "Schnalle" - klamra. Ech, ile bym dała za znajomość niemieckiego ;( Tyle źródeł i publikacji w niezrozumiałym dla mnie do końca języku...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi też brakuje znajomości niemieckiego - tym bardziej, że w dzieciństwie rodzice usilnie próbowali mnie nauczyć, a została mi z tego tylko wiedza jak się przedstawić...
      Ale, żeby coś na to zaradzić - a i w końcu bycie "ukrytą opcją niemiecką" zobowiązuje :D - próbuję się załapać od stycznia na kurs niemieckiego organizowany z funduszy UE. Słownictwa związanego z tekstyliami i archeologią się nie spodziewam, ale przynajmniej będę wiedziała w którym miejscu w zdaniu go szukać :D

      Usuń
  3. Ładne to :)
    Tak mi przyszło do głowy - skąd wiadomo, że szpile z oczkiem były właśnie do spinania ciuchów? W sensie, czy znaleziono coś takiego wpięte w tkaninę, czy są to tylko domniemania? No bo to wygląda rychtyk jak igła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O szpili z fragmentami tkaniny nic mi nie wiadomo, ale to z dużym prawdopodobieństwem skoli nieznajomości niemieckiego - czytając cośkolwiek w temacie posiłkuję się translatorem albo pomocą taty.
      Większość z nich znaleziono na wysokości ramion - przy prawym ramieniu (dorzucę lepszy obrazek tego tutaj szkieleciku) lub pomiędzy ramieniem a szyją - stąd wniosek że służyły spięciu płaszcza.
      Na igłę byłoby chyba nieco za duże - chyba że taką do naalu/sieci/przeciągania nici przez dziurki w skórze.

      Usuń