Miało być więcej, więc czas na kolejny wreszcie dokończony post z kategorii "wersje robocze". Ten należał do tej kategorii wystarczająco długo, żeby wreszcie móc objawić się światu, mianowicie coś koło półtorej roku. Całkiem sporo jak na dojrzewanie do publikacji ;) Oczywiście tak długi czas wynikał głównie z mojego lenistwa, bo ciągle a to nie miałam czasu obrobić potrzebnych zdjęć, a to okazało się że brak mi jakiejś ilustracji, wreszcie zrobienie zdjęcia moim własnym szpilom, które posiadam też już dosyć długo, też okazało się epicką przygodą: na wyjazdach zazwyczaj zapominałam, że miałam takie zdjęcie zrobić, w domu nie było czasu. Ale wreszcie - motywacja jest, święta są to można popisać bez wyrzutów sumienia (jest też pierwsza w nocy, nie ma to jak pora na wenę...) więc oto jest ;)
Przyjmuje się, zarówno na podstawie znalezisk fragmentów tekstyliów, jak i ikonografii,
niedziela, 28 grudnia 2014
wtorek, 16 grudnia 2014
Fińskie - lecz nie tylko - sukienki // Finnish dresses
Tym razem coś z zimowymi fotami, w ramach przywoływania zimy, bo póki co u mnie pogoda deszczowo paskudna i już nie mogę się doczekać śniegu :D Notka się wyczekała z półtorej roku jak nie więcej, więc wreszcie jej kolej :D
poniedziałek, 8 grudnia 2014
Torba z Haithabu // Haithabu bag
Uwaga - w 2023 dodane uwagi i link do artykułu Davida zbierającego wiedzę na temat toreb. Link na końcu.
Wśród licznych znalezisk drewnianych z Haithabu dawno dawno temu przykuły moją uwagę elementy opisywane jako bigle od torby. Znalazłam je dobrych kilka lat temu na którymś z niemieckojęzycznych forów rekonstrukcyjnych, w postaci skanu z książki "Die Holtzfunde von Haithabu". Udało mi się znaleźć także wymiary, natomiast brak było szerszego opisu.
Wśród licznych znalezisk drewnianych z Haithabu dawno dawno temu przykuły moją uwagę elementy opisywane jako bigle od torby. Znalazłam je dobrych kilka lat temu na którymś z niemieckojęzycznych forów rekonstrukcyjnych, w postaci skanu z książki "Die Holtzfunde von Haithabu". Udało mi się znaleźć także wymiary, natomiast brak było szerszego opisu.
środa, 24 września 2014
Indygo i koszenila // Indigo & cochenille
Już od dawna chciałam dodać do swojej średniowiecznej palety kolorów niebieski i czerwony - kolory we wczesnym średniowieczu bardzo cenione, ale i wyceniane ;)
Barwnik niebieski w jego najlepszej wersji - a więc najtrwalszej, dającej żywe, świetliste wybarwienia - to indygo. W Europie pozyskiwano go we wczesnym średniowieczu (i późniejszym zresztą też) z urzetu barwierskiego - roślina ta została później wyparta przez dalekowschodni indygowiec barwierski, który jest wydajniejszy. A jeszcze później indygodyna, czyli czysty najczystszy barwnik (w indygo, czy to z urzetu czy z indygowca są domieszki poza samym "czynnikiem barwiącym") została zsyntetyzowana chemicznie.
wtorek, 19 sierpnia 2014
Suknia dla Ody
Katla poprosiła mnie, czy na okazję pokazu, w którym uczestniczyliśmy, dałabym radę pożyczyć jej coś, co nada się jako strój dla wielmoży. Dać to bym dała, ale Katla jest ode mnie nieco niższa i dużo chudsza, więc w mojej kiecce by się utopiła. I tak, od słowa do słowa, wymyśliłyśmy, żeby suknię uszyć. Suknię dla Ody.
Ody Dytrykówny.
poniedziałek, 11 sierpnia 2014
Rudości // Reddish brown
Gwoil uzupełnienia - efekty barwienia kruszyną na pokazie w Gieczu.
Alder buckthorn bark dyeing effects.
Alder buckthorn bark dyeing effects.
środa, 9 lipca 2014
Przerwa na reklamę
Będzie przerwa na reklamę, ale nie żadna prywata, tylko całkiem ciekawy projekt, z pogranicza tematów historycznych i artystycznych.
Nigdy tu jeszcze nic nie reklamowałam ani nie robiłam wezwań do boju, ale ten projekt mi się bardzo, bardzo, bardzo spodobał. Wiecie, mimo całego mojego upodobania do zgrzebnych wełenek i ogólnego rekonstrukcyjnego looku raczej w stylu "pastucha ze stepów" (oczywiście gdybym odtwarzała stepowca ;) Ale wiadomo, o co chodzi :) ) niż księżniczki z dworu konuga (jak się kiedyś na święto odwaliłam w najlepsze ciuchy, to mnie kumpel nie poznał :D ), bardzo, bardzo lubię te cudne, połyskliwe, luksusowe materiały, grę faktur i kolorów, precyzyjne hafty i aplikacje... Na takie bajery w wersji reko, żeby to zrobić tak jak być powinno, a nie lecieć półśrodkami typu szantung everywhere, mnie nie stać. I nawet specjalnie mnie nie interesuje bycie odwaloną paprotką, w końcu do tego przydałaby się np. służba do brudnej roboty, ale czasem, kiedy nikt nie widzi, owijam się w domu w sari i zalegam w błogości :D
Nie dziwi więc chyba, że projekt o którym chcę napisać, przykuł moją uwagę.
Nigdy tu jeszcze nic nie reklamowałam ani nie robiłam wezwań do boju, ale ten projekt mi się bardzo, bardzo, bardzo spodobał. Wiecie, mimo całego mojego upodobania do zgrzebnych wełenek i ogólnego rekonstrukcyjnego looku raczej w stylu "pastucha ze stepów" (oczywiście gdybym odtwarzała stepowca ;) Ale wiadomo, o co chodzi :) ) niż księżniczki z dworu konuga (jak się kiedyś na święto odwaliłam w najlepsze ciuchy, to mnie kumpel nie poznał :D ), bardzo, bardzo lubię te cudne, połyskliwe, luksusowe materiały, grę faktur i kolorów, precyzyjne hafty i aplikacje... Na takie bajery w wersji reko, żeby to zrobić tak jak być powinno, a nie lecieć półśrodkami typu szantung everywhere, mnie nie stać. I nawet specjalnie mnie nie interesuje bycie odwaloną paprotką, w końcu do tego przydałaby się np. służba do brudnej roboty, ale czasem, kiedy nikt nie widzi, owijam się w domu w sari i zalegam w błogości :D
Nie dziwi więc chyba, że projekt o którym chcę napisać, przykuł moją uwagę.
środa, 4 czerwca 2014
Gołe męskie nóżki...
... czyli kolejny raz nieco ikonografii.
Miało być o męskich i damskich ubiorach, miało być o używaniu i nie używaniu podkrojów... I będzie, ale jeszcze nie tak zaraz - mam ostatnimi czasy dużo pracy, a nie lubię pisać po łebkach, byle tylko była nocia ;)
Ale, żebyście o mnie zupełnie nie zapomnieli, wypadałoby się co jakiś czas odezwać.
Temat będzie, z racji zbliżającego się lata - letni ;) A w każdym razie na lato przydatny.
Miało być o męskich i damskich ubiorach, miało być o używaniu i nie używaniu podkrojów... I będzie, ale jeszcze nie tak zaraz - mam ostatnimi czasy dużo pracy, a nie lubię pisać po łebkach, byle tylko była nocia ;)
Ale, żebyście o mnie zupełnie nie zapomnieli, wypadałoby się co jakiś czas odezwać.
Temat będzie, z racji zbliżającego się lata - letni ;) A w każdym razie na lato przydatny.
wtorek, 25 marca 2014
Budujemy nowy gród, azbestowy nowy gród...
Od jesieni mało pisałam, bo i szyłam mniej niż zazwyczaj. Nie znaczy to jednak, że nie robiliśmy zupełnie nic rekonstrukcyjnego. Korzystając z lekkiej zimy udało się podciągnąć sporo prac w osadzie Białogród, gdzie dosyć często bywamy i się trochę udzielamy.
czwartek, 27 lutego 2014
Znak życia i bonus ;)
Żeby nie było, że umarłam i nie żyję ;)
W przygotowaniu dwa wpisy, muszę tylko znaleźć chwilę, żeby je skończyć.
A poza tym, w perspektywie, szykuje się ciekawy okołowędrówkowy projekt - tym razem związany z wodą, i to z tych głębszych niż woda w stawie. Muszę, w ramach przygotowań, przejrzeć ciuchy i sprawdzić, co się nada i co muszę na siebie włożyć, żeby nie dostać hipotermii ;) Na pewno będzie sporo do doszycia, szczególnie coś pod kieckę i coś na głowę. I kaftan do wyremontowania, bo jest z grubego, mocno zbitego sukna. Ale o tym i ogólnie o przygotowaniach do projektu jeszcze napiszę.
W ogóle na ten rok szykuje się dużo ciekawych pomysłów do realizacji, i rzemieślniczych i wyprawowych i, że tak to ujmę, średniowieczno-bytowych. Mam nadzieję, że uda mi sie opisywać je na bieżąco.
A żeby nie było, że żadnej treści bardziej merytorycznej - taka ciekawostka dla reko-mam karmiących cycem:
A wizerunek karmiącej Ewy jest częścią Drzwi Bernwarda, odlanych z brązu drzwi, pierwotnie, ufundowanych przez biskupa Bernwarda do kościoła św. Michała w Hildesheim (w XIX w. przeniesione zostały do katedry w tym samym mieście). Drzwi powstały w 1015 r.
Biskup Bernward miał gest - wrota mają blisko pięć metrów wysokości i ponad dwa szerokości i są pokryte reliefami wyobrażającymi sceny biblijne - zarówno staro- jak i nowotestamentowe.
To co jednak nas, rekonstruktorów, interesuje najbardziej to to, że postacie na nich (choć nie wszystkie) przedstawione są ubrane w stroje ze swojej epoki - czyli według mody obowiązującej pod koniec X i na początku XI w. Mamy więc tuniki, płaszcze, panów chodzących bez spodni ;) (ale nie tylko, w spodniach też są ;) ), dojrzeć można owijki i podwiązki (u Trzech Króli).
Warto, szukając inspiracji do stroju, sięgnąć i do takich źródeł :)
Co, swoją drogą, przywodzi mi na myśl, że powinnam wreszcie skończyć kolejny wpis dotyczący strojów we wczesnośredniowiecznych przedstawieniach.
W przygotowaniu dwa wpisy, muszę tylko znaleźć chwilę, żeby je skończyć.
A poza tym, w perspektywie, szykuje się ciekawy okołowędrówkowy projekt - tym razem związany z wodą, i to z tych głębszych niż woda w stawie. Muszę, w ramach przygotowań, przejrzeć ciuchy i sprawdzić, co się nada i co muszę na siebie włożyć, żeby nie dostać hipotermii ;) Na pewno będzie sporo do doszycia, szczególnie coś pod kieckę i coś na głowę. I kaftan do wyremontowania, bo jest z grubego, mocno zbitego sukna. Ale o tym i ogólnie o przygotowaniach do projektu jeszcze napiszę.
W ogóle na ten rok szykuje się dużo ciekawych pomysłów do realizacji, i rzemieślniczych i wyprawowych i, że tak to ujmę, średniowieczno-bytowych. Mam nadzieję, że uda mi sie opisywać je na bieżąco.
A żeby nie było, że żadnej treści bardziej merytorycznej - taka ciekawostka dla reko-mam karmiących cycem:
Jak rozwiązana jest kwestia wyjmowania cyca z kiecki niestety nie widać, bo kobitka (konkretnie to Ewa) okryta jest chustą - ale z drugiej strony daje to jakiś ogląd, po co, między innymi, taka chusta mogła być (oczywiście poza wszelkimi kwestiami obyczajowo-symbolicznymi).
Widać za to fajnie podciągnięte wysoko rękawy sukni. Oraz strój dziecka - prostą koszulinę. Dziecko ma, co ciekawe, zupełnie nie dziecięce proporcje, w każdym razie nie proporcje dziecka na etapie cycomlecznym - taka była konwencja, właściwie aż do renesansu dzieci przedstawiano jako taką miniaturkę dorosłych.
W każdym razie gdyby ktoś szukał pomysłu, jak wczesnośredniowiecznego dzieciaka ubrać - tutaj ma bardzo ładne przedstawienie.
A wizerunek karmiącej Ewy jest częścią Drzwi Bernwarda, odlanych z brązu drzwi, pierwotnie, ufundowanych przez biskupa Bernwarda do kościoła św. Michała w Hildesheim (w XIX w. przeniesione zostały do katedry w tym samym mieście). Drzwi powstały w 1015 r.
Biskup Bernward miał gest - wrota mają blisko pięć metrów wysokości i ponad dwa szerokości i są pokryte reliefami wyobrażającymi sceny biblijne - zarówno staro- jak i nowotestamentowe.
To co jednak nas, rekonstruktorów, interesuje najbardziej to to, że postacie na nich (choć nie wszystkie) przedstawione są ubrane w stroje ze swojej epoki - czyli według mody obowiązującej pod koniec X i na początku XI w. Mamy więc tuniki, płaszcze, panów chodzących bez spodni ;) (ale nie tylko, w spodniach też są ;) ), dojrzeć można owijki i podwiązki (u Trzech Króli).
Warto, szukając inspiracji do stroju, sięgnąć i do takich źródeł :)
Co, swoją drogą, przywodzi mi na myśl, że powinnam wreszcie skończyć kolejny wpis dotyczący strojów we wczesnośredniowiecznych przedstawieniach.
Subskrybuj:
Posty (Atom)