Chwilowo nie mam czasu na to, żeby skończyć którąkolwiek z zaczętych i/lub zaplanowanych notek z gatunku tych bardziej merytorycznych i bezpośrednio dotyczących rekonstrukcji historycznych - no ale coś wypadałoby wreszcie napisać, żeby nie było że przepadłam gdzieś w otchłaniach internetu ;)
Dziś będzie więc o naszej wyprawie do Czech, do Velihradu, gdzie w Archeoskansenie Modra przez tydzień pracowaliśmy jako statyści w filmie "Cyril a Metoděj - Apoštolové Slovanů".
Praca dosyć męcząca - bardzo wczesne wstawanie (a wieczorem imprezowanie na naszym "ubytowaniu" i z naszą i z czeskimi ekipami z rekonstrukcji ;) ), cały czas na dworze i dużo się działo - ale jednocześnie zabawa była prześwietna :) Nie ma to jak pół dnia np. chodzić z górki niosąc koszyk. Albo przechodzić przez plac smutno kiwając głowami. Albo przebiegając przez majdan na skos podawać zbrojnym na palisadzie pęki strzał - z wyliczoną ilością dla każdej grupki, żeby wystarczyło :D
Dla mnie bardzo ciekawie było też podpatrzyć jak się robi filmy, jak to wygląda "od środka", ile czasu trwa nakręcenie kilku minut.
W każdym razie - towarzystwo doborowe, ekipa filmowa sympatyczna, miejsce piękne. Miałyśmy też, w dniu w którym nie było potrzeba kobitek na planie, trochę czasu na wybranie się do muzeów w Starym Meste i Mikulcicach - pooglądać wielkomorawskie znaleziska. No i jeszcze wieczorne jam session w miejscowej hospodzie, kolejne do kolekcji miłych wspomnień.