A tymczasem, borem-lasem, znalazłam na dysku pewne ilustracje, o których kiedyś tam, wieki temu, chyba nawet wspominałam i którymi obiecywałam się kiedyś pochwalić. Nimi, albo wykonanymi na ich podstawie strojami.
Cóż, projekt póki co odwiesił się na kołek, więc zostały obrazki. Chociaż mam plan - a jest ci ów plan cwany - żeby wg. ikonografii i danych zebranych w trakcie riserczu do tamtego uszyć kilka rzeczy, więc może kiedyś i one pojawią się na blogu.
Dobry rok temu odezwała się do nas pewna kobitka, otwierając w Niemczech sklepik w ramach jakiegoś projektu odtworzenia opactwa i wioski z epoki Karolingów. Miała wizję żeby swoich pracowników poubierać w stroje z epoki, zależało jej konkretnie na tym, by były wzorowane na ikonografii i przedstawieniach przede wszystkim IXwiecznych.
Pomysł mi się bardzo spodobał, bo już wcześniej zerkałam w stronę zachodnioeuropejskich źródeł i kusiły mnie one, ah kusiły, żeby coś wybrać i uszyć. Przy okazji przygotowywania oferty narysowałam więc kilka "wizualizacji" jak owe stroje mogłyby wyglądać.
Od razu mówię, że nawet wtedy to były ilustracje robione na szybko i nie na 100% możliwości, jak na nie patrzę teraz, to pewnie i nie na 70% moich obecnych umiejętności - no ale też uznałam wtedy, że ma być ogólna poglądówka, a nie dzieła nie wiadomo jakie.
Wymyśliliśmy trzy komplety strojów - plus strój "mnicha" - wersję skromną, "średnią" i ostatnią, opartą na przedstawieniach VIPów. Chodziło o to, żeby pokazać różnorodność ubiorów, różnice między tym co nosili zwykli ludzie a tym co dwór. Wiadomo - umiarkowanie pasuje dworska suknia do sklepu, nawet jeśli nosi ją jego właścicielka, no ale też nie chodziło tutaj o odwzorowanie struktury społecznej.
Ustępstwa były także poczynione w kwestii kobiecych nakryć głowy - zazwyczaj w ikonografii mamy kobiety okryte wielkimi chustami, okrywającymi je albo od głowy do stóp, albo przynajmniej do pasa. A jeśli już nie zakrywały głowy, to niczym poncho spowijały sylwetkę. Tymczasem w projekcie zostały użyte najmniejsze z widocznych na przedstawieniach chust, żeby obsługa sklepiku, kobitki nie mające nic wspólnego z rekonstrukcją więc i do chust nie przyzwyczajone, mogły normalnie i wygodnie pracować.
Kiedyś, jeśli będzie mi się chciało, zrobię jeszcze jedną wersję tych ilustracji do tych strojów, taką już w pełni tru i si ;)
Kolorystyka oczywiście jest na ilustracjach bardzo "propagandowa" i mocno nasycona - tkaniny które wybieraliśmy na te stroje miały kolory dużo bardziej stonowane. Za to zestawienia, szczególnie u VIPów są brane bezpośrednio z przedstawień. Frankijskie szychy dosyć często występują w zestawach typu czerwone spodnie, niebieska tunika. W ogóle często pojawiają się na przedstawieniach czerwone spodnie - ciekawa jestem, czy to wynik jakiejś konwencji malarskiej czy odwzorowanie mody jaka panowała powiedzmy w wyższych kręgach.
Tyle tytułem wstępu, a teraz obrazki. I co nieco komentarza. I ikonografia.
Najpierw mamy parkę najskromniejszą. Takie stroje w sam raz do pracy. Ich ubiory wzorowane były m.in. na tych ilustracjach:
Jak widać - stroju kobiecego niemalże nie widać spod okrywających babeczki chust ;)
Następni w kolejności idą zamożni Frankowie:
I ikonografia:
I wreszcie bogacze:
A na końcu zrobiłam jeszcze dwie ilustracje strojów na podstawie Psałterza Stuttgardzkiego, i takie właśnie stroje będę chciała wykonać :) Uwielbiam przeglądać zdjęcia obrazków z tego psałterza, za każdym razem można znaleźć coś nowego, a ile w nim pomysłów na nowe rzeczy do szycia!
To jest moja ulubiona parka :) Pani powinna mieć jeszcze na sukni pionowy pas, ale zapomniałam o tym kolorując rysunek.
O, i zestawienie pań oraz panów w tunikach z naszyciami i przede wszystkim - spodniach z naszyciami :D Strasznie mi się te spodnie podobają. Cóż, są nieco inne niż to co panowie współcześni zwykli uważać za "normalne" spodnie. No ale spodnie ze Skjoldehamn też nie są "zwykłe" w dzisiejszym tego słowa znaczeniu - te ozdobne szwy i krajeczki na dole nogawki...
Swoją drogą przy okazji tych obrazków wpadł mi do głowy pewien pomysł - pomysł który mam zamiar wkrótce przetworzyć na kilka wpisów. Ale to wkrótce, a na razie - do następnego :)
P.S. No i jeszcze muszę się pochwalić wymianką jaka nastąpiła pomiędzy mną a Liadan - ja uszyłam dla niej przybornik na druty a ona w zamian zrobiła mi co nieco na drutach. Jutro dorwę siostrę żeby zrobiła mi w tym zdjęcie i się pochwalę - a co :) Bo przyborniczek przezornie obfotografowałam zaraz po skończeniu szycia.
Jak dla mnie nawet te "najbiedniejsze" stroje wyglądają ładnie, pewnie jest w tym zasługa użytej przez Ciebie kolorystki. Zastanawia mnie ten obrazek na samym dole z nagim człowieczkiem do góry nogami, czyżby w ten sposób urozmaicano system wymierzania kar? :)
OdpowiedzUsuńTo jest jakaś scena biblijna, mi osobiście kojarzy się z rozsądzeniem przez Salomona sporu dwóch kobiet o dzieciaka - co prawda golas mało dziecięco wygląda, ale mały Jezus na innej ilustracji też ma proporcje dorosłego człowieka.
Usuń