Dziś będzie więc o naszej wyprawie do Czech, do Velihradu, gdzie w Archeoskansenie Modra przez tydzień pracowaliśmy jako statyści w filmie "Cyril a Metoděj - Apoštolové Slovanů".
Praca dosyć męcząca - bardzo wczesne wstawanie (a wieczorem imprezowanie na naszym "ubytowaniu" i z naszą i z czeskimi ekipami z rekonstrukcji ;) ), cały czas na dworze i dużo się działo - ale jednocześnie zabawa była prześwietna :) Nie ma to jak pół dnia np. chodzić z górki niosąc koszyk. Albo przechodzić przez plac smutno kiwając głowami. Albo przebiegając przez majdan na skos podawać zbrojnym na palisadzie pęki strzał - z wyliczoną ilością dla każdej grupki, żeby wystarczyło :D
Dla mnie bardzo ciekawie było też podpatrzyć jak się robi filmy, jak to wygląda "od środka", ile czasu trwa nakręcenie kilku minut.
W każdym razie - towarzystwo doborowe, ekipa filmowa sympatyczna, miejsce piękne. Miałyśmy też, w dniu w którym nie było potrzeba kobitek na planie, trochę czasu na wybranie się do muzeów w Starym Meste i Mikulcicach - pooglądać wielkomorawskie znaleziska. No i jeszcze wieczorne jam session w miejscowej hospodzie, kolejne do kolekcji miłych wspomnień.
Jeśli chodzi o "historyczność" filmu - cóż, pewnie będzie to kolejna produkcja oglądając którą będę narzekać że statyści mają takie fajne stroje, a przy głównych aktorach musieli kombinować.
Chociaż i tak nie jest tragicznie, filmowa morawska wierchuszka ma nawet w swoich strojach takie szczegóły jak gombiki :)
Najbardziej rozwalająca była dla mnie kwestia uzbrojenia - z jednej strony kolczugi jakie nosili "frankowie" były nitowane (!) z drugiej - wielkomorawiaków "kostumerki" ubrały w różne dziwne skórzane pancerze z których najlepszy to był kawał skóry z dziurą na głowę - a były też jakieś podejrzane łuskowate kubraczki i pancerze a la "300". Zostały te zestawy przez nas ochrzczone "goblińskimi" i, co ciekawe, nazwa przyjęła się nawet wśród filmowców ;) Cóż, mam nadzieję, że nie będzie ich za bardzo widać ;)
Podobnie - z jednej strony jakieś abstrakcyjne tarcze, dziwne miecze, a z drugiej - drewnianych łuków więcej niż widziałam kiedykolwiek na jakiejkolwiek polskiej imprezie rekonstrukcyjnej - i były to łuki z rekwizytorni, nie należące do statystów-rekonstruktorów.
Natomiast, sądząc z zajawek i tego co widzieliśmy na planie, film ma szansę być widowiskowy, epicki i ogólnie na porządnym poziomie - taki w sam raz żeby pooglądać, pozachwycać się przystojnym księciem Świętopełkiem i pięknymi księżnymi (zależnie od upodobań), pokibicować "naszym" w walce z Frankami - w sam raz dla przeciętnego ogladacza. A może oglądacza na tyle zaciekawi że sam zacznie dociekać jak to z tą historią było... :)
No i oczywiście - kilka zdjęć, z dwóch pierwszych dni zdjęć - bo reszty nie mam jeszcze obrobionej. Za kilka dni dodam wybór z dni kolejnych :)
Modra o poranku :)
Postanowiliśmy założyć zespół. Wstępna nazwa - Kurna Chata ;)
Zdjęcie z wnętrza chaty w której kręcone były sceny z biesiady
Nasi ludzie w rolach czwartoplanowych ;)
I zdjęcia z środy - mieliśmy więcej czasu, więc poświęciliśmy go na sesję fotograficzną w scenerii archeoskansenu:
Sigrid, Eilif i "Szalony Kapelusznik" - koordynator statystów.
Tajna broń w walce z pogaństwem - przystojni mnisi ;)
Żywia jako wczesnośredniowieczny odpowiednik "blachary" - "futrzara" ;)
Wesołe kumoszki...
... i poważni kumowie :)
Żywia jako modelowa Słowianka. Tak to powinno wyglądać :)
"Hospodáři, dejte chleba, zahraju a zazpívám"
Na pewno coś knują...
"Hraje Veles od zeme , na fujarku vesele..."
"Dziadoszku, bocian, jesteśmy uratowani!"
Darmodej... :)
Święty Sigvart, patron pijaków, nawraca ;)
Jak się ustawia tor dla kamery. Po torze jeździł sobie tam i z powrotem dosyć ciężki wózek, na wózku nie mniej ciężka kamera z ekranem podglądu i dwaj kamermani, solidne chłopaki. Że to wszystko nie pierdolnęło to cud :D
"Metatron" czyli drugi reżyser rozstawia statystów :) Facet cały dzień biegał, gadał, rozstawiał, zawiadywał całym tym bałaganem i cały czas z uśmiechem i dowcipem. Zastanawialiśmy się na czym jedzie i kto tym diluje. Okazało się że na morawskiej śliwowiczce ;)
Chłopaki odgrywają, ku uciesze publiczności, scenę ze Skyrima ;)
No i oczywiście, żeby tradycji stało się zadość - prządkowe zdjęcie musi być :) Katla rozkminia tajemnice wrzeciona - wciągnęła się :)
Do następnego :) Albo będzie notka albo będzie więcej zdjęć :)
A tutaj jeszcze relacja autorstwa Żywi i Mojmira:
http://swiatoslav.blogspot.com/search/label/Cyryl%20i%20Metody
* czeskie podpisy - cytaty z Rabiego :)
Fajne zdjęcia i gratuluję udziału w filmie :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia bardzo udane. Wygląda na to, że rzeczywiście dobrze się bawiliście :) No i zawsze jakie ciekawe doświadczenie :)
OdpowiedzUsuńCholerny świat...... dlaczego w Polsce nie kręci się filmów historycznych?
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuń