Nigdy tu jeszcze nic nie reklamowałam ani nie robiłam wezwań do boju, ale ten projekt mi się bardzo, bardzo, bardzo spodobał. Wiecie, mimo całego mojego upodobania do zgrzebnych wełenek i ogólnego rekonstrukcyjnego looku raczej w stylu "pastucha ze stepów" (oczywiście gdybym odtwarzała stepowca ;) Ale wiadomo, o co chodzi :) ) niż księżniczki z dworu konuga (jak się kiedyś na święto odwaliłam w najlepsze ciuchy, to mnie kumpel nie poznał :D ), bardzo, bardzo lubię te cudne, połyskliwe, luksusowe materiały, grę faktur i kolorów, precyzyjne hafty i aplikacje... Na takie bajery w wersji reko, żeby to zrobić tak jak być powinno, a nie lecieć półśrodkami typu szantung everywhere, mnie nie stać. I nawet specjalnie mnie nie interesuje bycie odwaloną paprotką, w końcu do tego przydałaby się np. służba do brudnej roboty, ale czasem, kiedy nikt nie widzi, owijam się w domu w sari i zalegam w błogości :D
Nie dziwi więc chyba, że projekt o którym chcę napisać, przykuł moją uwagę.
Jest on pracą dyplomową Anny Nurzyńskiej, realizowaną na warszawskiej ASP - poza częścią teoretyczną, częścią praktyczną jaką są projekty i wykonanie kostiumów, ma składać się także z filmu, opartego na obrazie - czy też raczej obrazach, bo jest to cykl - "Odjazd na Cyterę" Jeana Antoine'a Watteau. Nie wiem jak Wy, ja nigdy rokoka nie kochałam, w żadnym z aspektów - ale w takiej wersji jestem skłonna zmienić zdanie ;)
Kostiumy, które powstały do filmu są nie-sa-mo-wi-te, sami zobaczcie:
Projekt...
... i wykonanie - piękny morski robaś ;)
Zachwycają mnie i detale - jak te aplikacje-koralowce...
... i zestawienia kolorów - tutaj jedno z takich, które bardzo lubię...
... i suknie w całości.
Wszystkie zdjęcia i ilustracje pochodzą oczywiście z materiałów ich twórczyni, a więcej można zobaczyć tutaj - to dla ufejsbukowionych, albo, to lepszy adres, na blogu Autorki, na którym można też poczytać i o samych kostiumach, i o kwestiach historycznych dookoła nich :)
Myślę, że taki projekt warto wspomóc - tak blisko końca prac brakuje środków na scenografię do planowanej filmowej impresji. Jeśli więc komuś z Was podobają się kostiumy Anny tak jak mi - może rozważy dorzucenie się? :)
Mam nadzieję, że uda się ten film zrealizować - chętnie bym go obejrzała. Sama raczej nie będę miała nigdy możliwości żeby tego typu suknię na siebie założyć, nie miałabym więc nic przeciwko, żeby popaść oczy :)
Wspaniałe!
OdpowiedzUsuńZnalazłam Twój blog dzisiaj a już przeglądnęłam sporo Twoich notek. Robisz wrażenie! :) Mam nadzieję że Twoja pasja nigdy nie wyblaknie! :D
OdpowiedzUsuńHmmm... chyba nie ;) Zabieram się właśnie za projekt na nową epokę, więc motywacja jest ;)
Usuń