Po dłuższym zastanowieniu postanowiłam wrzucić ze starego bloga także notkę "teoretyczną" o przędzeniu - ale już "praktyczną" będzie trzeba napisać na nowo, bo było nie było, trochę przez ten czas się nauczyłam ;)
A pojawi się ona kiedy już uda mi się zamknąć sprawy związane z dyplomem, czyli pewnie nie w ciągu najbliższych 10 dni ;)
Do rzeczy:
Jakiś czas temu postanowiłam nauczyć się prząść wełnę. Była to drzewiej jedna z najważniejszych kobiecych prac domowych - sporo jest przedstawień kobiet przędących, są także takie na których widać kobitkę zajmującą się czymś innym lecz pod pachą czy za paskiem mającą zatknięte wrzeciono i kądziel - można powiedzieć, że to mediewalny atrybut kobiecości.
Głupio byłoby w takim wypadku choćby nie spróbować się tego nauczyć. Zresztą, wymyśliłam dawno temu, że kiedyś utkam sobie coś na pionowych krosnach, no a skoro tak, to wypadałoby mieć z czego tkać ;-) Co prawda wiele wody w okolicznych ciekach wodnych upłynie, nim uda mi się tego dokonać, ale grunt to dobre założenia.
W sieci znaleźć można sporo stron poruszających temat użytkowania wrzeciona, jest także wiele filmików instruktażowych.
Spory risercz przyniósł także wniosek, że na "Zachodzie" przędzenie, czy to na wrzecionie czy kołowrotku, jest, podobnie jak inne "crafty", całkiem popularnym hobby. Wiele jest stron poświęconych zabawom z wełną - niemalże od obcięcia jej z owcy do gotowego sweterka, tkaniny, filcowego itemu... (kilka z nich dodałam do linków). Są także takie, które dotyczą tylko przędzenia. A od ilości, wzorów, kolorów, zdobień wrzecion jakie można kupić w głowie się kręci - niektóre są naprawdę ładne.
W sieci znaleźć można sporo stron poruszających temat użytkowania wrzeciona, jest także wiele filmików instruktażowych.
Spory risercz przyniósł także wniosek, że na "Zachodzie" przędzenie, czy to na wrzecionie czy kołowrotku, jest, podobnie jak inne "crafty", całkiem popularnym hobby. Wiele jest stron poświęconych zabawom z wełną - niemalże od obcięcia jej z owcy do gotowego sweterka, tkaniny, filcowego itemu... (kilka z nich dodałam do linków). Są także takie, które dotyczą tylko przędzenia. A od ilości, wzorów, kolorów, zdobień wrzecion jakie można kupić w głowie się kręci - niektóre są naprawdę ładne.
[dopisek po czasie - w Polsce też jest to coraz popularniejsze hobby :) Można już kupić wrzeciona, fajne wełenki, są warsztaty, no i jest blog Prząśniczka, który można znaleźć w linkach]
Zdjęcie ze strony www.scarletfleece.com
Jest kilka rodzajów wrzecion - pierwsze, bez przęślika, najbardziej prymitywne, masywne - by sama masa mogła utrzymać go w ruchu, i mogące pomieścić najmniej przędzy.
Zdjęcie ze strony www.scarletfleece.com
Jest kilka rodzajów wrzecion - pierwsze, bez przęślika, najbardziej prymitywne, masywne - by sama masa mogła utrzymać go w ruchu, i mogące pomieścić najmniej przędzy.
Kolejne to wrzeciono z przęślikiem umieszczonym w dolnej jego części - takie używane były szeroko w Europie. Przęśliki bywały bardzo różne, kamienne, gliniane, drewniane, kościane czy rogowe, a nawet ze szkła czy bursztynu.
[dopisek po czasie - a niedawno na stronie szwedzkiego muzeja histrorycznego udało mi się wysznupać nawet przęślik z brązu...]
Zdjęcie z katalogu Historiska.
Jeden z przęślików - środkowy - jest szklany, niestety kiepsko to widać.
[a taki bursztynowy ja chcieeeeeć]
Ciekawe, czy ta swastyczka to tylko ozdoba, czy też czynność przędzenia miała konotacje magiczne (w końcu i Norny się nim zajmowały...)
Zdjęcia moje, muzea w Ribe i Hedeby.
Kolejny rodzaj to wrzeciono z przęślikiem w górnej części - doczytałam, iż pochodzi ono z Bliskiego Wschodu. Współcześnie jest bardzo popularne, podobno przędzie się na nim łatwiej. Poniżej przerys z przędącą Egipcjanką (obrazki z netu):
Po prawej stronie - przędąca kobieta
No i jest jeszcze wrzeciono indiańskie, bardzo długie, z masywnym i ciężkim przęślikiem. Nie pracuje się utrzymując je w powietrzu, ale opierając o podłoże - jest zbyt ciężkie. Wygląda to tak (obrazek z netu):
W teorii wszystko jest proste - bierzemy czesankę, wysnuwamy z niej pierwsze pasmo, łączymy z kawałkiem przędzy przywiązanym do wrzeciona, a potem trzeba już tylko wprowadzić wrzeciono w ruch obrotowy, dzięki czemu wełna czesankowa skręca się w nić. A jak jest w praktyce... O praktyce napiszę w kolejnej notce - ilustrowanej zdjęciami tego, co mi wyszło.
Zdjęcie z katalogu Historiska.
Jeden z przęślików - środkowy - jest szklany, niestety kiepsko to widać.
[a taki bursztynowy ja chcieeeeeć]
Ciekawe, czy ta swastyczka to tylko ozdoba, czy też czynność przędzenia miała konotacje magiczne (w końcu i Norny się nim zajmowały...)
Zdjęcia moje, muzea w Ribe i Hedeby.
Kolejny rodzaj to wrzeciono z przęślikiem w górnej części - doczytałam, iż pochodzi ono z Bliskiego Wschodu. Współcześnie jest bardzo popularne, podobno przędzie się na nim łatwiej. Poniżej przerys z przędącą Egipcjanką (obrazki z netu):
Po prawej stronie - przędąca kobieta
No i jest jeszcze wrzeciono indiańskie, bardzo długie, z masywnym i ciężkim przęślikiem. Nie pracuje się utrzymując je w powietrzu, ale opierając o podłoże - jest zbyt ciężkie. Wygląda to tak (obrazek z netu):
W teorii wszystko jest proste - bierzemy czesankę, wysnuwamy z niej pierwsze pasmo, łączymy z kawałkiem przędzy przywiązanym do wrzeciona, a potem trzeba już tylko wprowadzić wrzeciono w ruch obrotowy, dzięki czemu wełna czesankowa skręca się w nić. A jak jest w praktyce... O praktyce napiszę w kolejnej notce - ilustrowanej zdjęciami tego, co mi wyszło.
[no i o praktyce to napiszę już aktualniej]
EDIT: Ale dlaczego, do jasnej ciasnej, pierwsze dwa akapity są wersalikami, a w oknie edycji wcale nie? I jak to zmienić?
EDIT: Ale dlaczego, do jasnej ciasnej, pierwsze dwa akapity są wersalikami, a w oknie edycji wcale nie? I jak to zmienić?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz