Strony

sobota, 16 czerwca 2012

Gotlandia po raz drugi - moja biżuteria, czyli diabeł tkwi w szczegółach...

Kolejna odsłona tematów gotlandzkich - tym razem po kolei co i jak wygląda w kwestii mojej biżuterii.
Używany przeze mnie zestaw nie jest kompletem z konkretnego grobu, czy nawet konkretnej miejscówki. Powody są dwa - pierwszy to ten, że kiedy zaczynałam "robić Gotlandię" uznałam, że nie ma co wybrzydzać - jak pisałam ostatnio, wtedy jeszcze nie bardzo dało się (w Polsce) zrobić wszystkie elementy na zamówienie - kiedy wstępnie się orientowałam, nikt nie chciał podjąć się takiego nietypowego tematu.
No, powiedzmy szczerze, że wtedy miałam też mniejsze wymagania wobec siebie i swoich rekonstrukcji, wystarczyło mi że opieram się na rzeczach z tej jednej wyspy.
Z drugiej strony tak sobie cicho planuję zrobienie zestawu z wcześniejszym datowaniem z tylko jednego pochówku - problem w tym, że za dużo mi się podoba ;)
Druga rzecz to to, że chciałam ukazać różnorodność gotlandzkiej biżuterii, zdobnictwa - zrezygnowałam tu z aż takiej ortodoksji na rzecz pokazania ogólnej specyfiki wyspiarskiej biżuterii i akcesoriów.

Ponieważ pierwszym - i jednocześnie chyba moim ulubionym - elementem w jaki się zaopatrzyłam były brosze o kształcie głów zwierzęcych wzorowane na znalezisku z Hemse, resztę rzeczy dopasowywałam do nich pod względem datowania - i tak, żeby mniej więcej pochodziły z bliższej niż dalszej okolicy.
Broszki te wyglądają tak:


zdjęcie z "Die Wikingerzeit Gotlands"  L.Thunmark - Nylen

Mi przypomina to z kształtu głowę psa z klapniętymi uszami :) Takiego klasycznego polskiego kundla wiejskiego dużego :)
Ze względu na dekorację należą do kategorii brosz wzorowanych na zdobnictwie kamieni runicznych. 

A tutaj rekonstrukcja autorstwa Ivana.


W książce znajduje się przerys wzoru z brosz - wrzucam także, bo to jest po prostu niesamowite, jak precyzyjny, drobiazgowy jest ten wzór.

rysunek z "Die Wikingerzeit Gotlands"

Ładne smoki, czyż nie? W ogóle na wielu "łebkach" na "uszach", "noskach" i tych tylnych panelach jest mnóstwo ciekawych detali: 

np. takie...

.... albo taka triquetra...

... i smoki...

Nawet te skromniejsze egzemplarze mają swoje "ozdobności" :)

A tak prezentują się brosze wraz z koralikami. Na razie koraliki są zainstalowane tak, ale mam wizję, żeby zrobić do nich "dystrybutory" takie zupełnie proste oraz, kiedy będę miała chwilę, kolię z "rybokształtnych" łusek. Koraliki i tak noszę od wielkiego dzwonu, bo przy codziennej pracy w obozowisku przeszkadzają, więc skoro zestaw i tak już specjalny, to może być jeszcze specjalniejszy :) A przy okazji pokazywać kolejną z gotlandzkich dziwności-specjalności. 


Kolejna broszka - przybornik z dowieszonymi kilkoma przydatnymi drobiazgami:


Ta wykonana jest także przez Ivana, na podstawie znaleziska z Halla. 
Wygląda ono oryginalnie tak:

zdjęcie z "Die Wikingerzeit Gotlands"

Jak się ten duperelek nosi? Na wysokości talii lub nieco wyżej - ja przeważnie na wysokości talii, żeby mi przydasie po nogach nie uderzały. 


A skoro już przy przydasiach jesteśmy - rzućmy na nie okiem :)


Nożyce i osełka to wczesnośredniowieczne "standardy" - nożyce to jeszcze pozostałość mojego birkowego zestawu, no ale one się naprawdę szczególnie nie różniły od siebie :) Wykonał je Żaba. 

Podobnie jak nożyk. Nożyk jest dosyć ciekawy - bardzo ładny przykład tego, że rzecz nie musi być umajona tysiącem grawerek, rzeźbień, przekładek i innego dziadostwa by być a) ładny, b) wskazywać że osoba która go kiedyś nosiła nie była takim zupełnym szaraczkiem. Ot - prosta owijka ze srebrnego drutu jako zdobienie. Pięknie i z klasą. Po raz kolejny powiem - skandynawski dizajn sprzed tysiąca lat ;)


zdjęcie pochodzi z bloga jego wykonawcy, Żaby - będę szczera, 
nie chciało mi się czyścić ostrza, a wypadałoby do zdjęcia ;-)

Nóż ten pochodzi z kobiecego grobu z Ihre. Zachowało się to, co widać na poniższym zdjęciu - ostrze, srebrna owijka oraz odrobina drewnianej rękojeści pod srebrem. 


przyznaje, że nie pamiętam zupełnie skąd pochodzą zdjęcia - dawno temu 
wylądowały na moim dysku

Pochwę wykonał Thyrvi, wzorując kształt na znalezisku ze Stora Ire. Okuć nie robił - po pierwsze, nie potrafił wtedy jeszcze, po drugie - nie doszukaliśmy się czegokolwiek wskazującego na to, że do tego nożyka pochwa była zdobiona. Przyjęliśmy, że w takim razie musiała być to zwykła prosta skórzana pochewka jakich wiele. 


Wśród drobiazgów na przyborniku pojawia się jeszcze igielnik - rzecz bardzo przydatna i jedno z podstawowych kobiecych akcesoriów. Długi czas nosiłam się z zamiarem zrobienia sobie igielnika z kości, jakie powszechne były w całej właściwie Europie, w tym i oczywiście Skandynawii, ale ubiegł mnie mój TŻ i sprezentował mi odlewany z brązu. 
Sposób zaczepienia przypomina ten w igielniku na zdjęciu, z gotlandzkiego Havdhem, jednak kształt jest nieco inny - jest to jednak różnica na tyle nieznaczna, że można uznać, że podchodzi pod ten typ :)


No i jeszcze łańcuszki spinające to wszystko do kupy. Wykonane są z brązowych kółeczek, w sposób wzorowany na tym łańcuchu:


Jest to znalezisko z Hablingbo. Co ciekawe - te połączone łańcuszkiem zapinki podkowiaste były prawdopodobnie alternatywą dla innych brosz "na klacie". Podobne rozwiązanie mamy także z Finlandii :) 

rysunek ze strony Suomalainen muinaispuku

Swoją drogą to - plus inne rozwiązania jakie pojawiały się w fińskich strojach i biżuterii, dały mi asumpt do rozważań czy może gotlandzka suknia fartuchowa nie miała jakichś cech wspólnych z fińskimi? Kto wie? 

A teraz jeszcze krótko o rzeczach których jeszcze nie mam, ale mieć chcę - lub wkrótce będę miała. 
Pierwsza to zapinka puszkowata według wzoru ze znaleziska z Hemse:

 

Ale był on powszechniejszy - poniżej zapinka z innego miejsca niemalże taka sama:


No i szpile, według znaleziska z tego samego miejsca. I zapinka i szpile dekorowane drobnymi wgłębieniami, w stylu jaki pojawia się w XI w. 


I to by było na tyle. Z drobiazgów mam jeszcze tą sławną i znaną kryształową kulę w srebrze z Lilla Rone - także prezent od TŻa, częściej ją w sumie noszę do codziennego stroju niż historycznego. Swoją drogą takich ozdóbek znaleziono na Gotlandii więcej, zarówno kulki jak i soczewki, oprawione mniej lub bardziej zdobnie, no i nie tylko z kryształem górskim. 

Kulka z Lilla Rone - ten wzór chyba każdy zna, zobaczyć je można na imprezach historycznych na co trzecim dziewczęciu w wielkiej ilości odmian - z kolczykami, nic z historyczną poprawnością wspólnego nie mającymi, włącznie. 


W ramach łączenia przyjemnego z pożytecznym pokażmy więc coś mniej znanego szerokiej publiczności:

Duperelek ze Stånga

Trzy zawieszki z Grötlingbo, nie wiem niestety co to za różowy kamyk

Drobiażdżek (popatrzcie na skalę!) z Fardhem - ametystowy

I to by było na tyle na dziś. A kolejna notka zapewne po Cedyni, bo przed nią już na pewno nie będę miała czasu żeby cokolwiek napisać. C'ya :P  

 Zdjęcia znalezisk, jeśli nie podpisano inaczej, pochodzą ze strony Historiska Museet.

4 komentarze:

  1. Myślę, że możesz brać biżuterię z różnych grobów, grunt żeby region się zgadzał (jeśli taka regionalizacja na Gotlandii występowała) i jeśli jest konsekwencja. Zawsze widać prawidłowości - co było w bogatszych grobach, co w biedniejszych. A w końcu ilu ludzi, tyle kombinacji chyba warto podkreślić swoją indywidualność w ramach datowania i regionu ;-)!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zasadzie tak.
      Z drugiej strony - samo wzięcie się za Gotlandię jest w naszych warunkach wystarczająco oryginalne i indywidualistyczne :D

      Usuń
  2. Bardzo ciekawe to wszystko. Sama kiedyś chciałam się brać za Gotlandię, ale że ciężko jest znaleźć coś, co byłoby potwierdzone historycznie i jednocześnie przejrzyste w rekonstrukcji (np. wykroje sukni fartuchowej) to po roku poszukiwań mój zapał osłabł. Widzę, że masz dużą wiedzę i samozaparcie w rekonstrukcji. Napisałam do Ciebie pv na deviancie, może byś mi trochę pomogła w gotlandzkim reko :)
    Fleo

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo to wszystko ładne i ciekawe. Sama kiedyś chciałam się brać za reko Gotlandii, ale po roku poszukiwań nie znalazłam dostatecznie dużo informacji, by robić za "czystą" Gotlandkę, więc sobie podarowałam, a mój zapał ostygł. Jednak gdy czytam tego bloga, gdy widzę jakie mogą być efekty, to mam ochotę na drugie podejście do tematyki Gotlandii. Napisałam do Ciebie pv na deviancie, może podzieliłabyś się ze mną częścią swojej wiedzy.
    Pozdrawiam, Fleo

    OdpowiedzUsuń