Strony

czwartek, 19 września 2019

Kamizelka na nereczki

... czyli o bezrękawniku wg. fragmentów tekstyliów z Hedeby.

Pierwszy raz z opisem tego ubioru spotkałam się u Thora Ewinga, w jego "Viking Clothing", mającej już sporo lat książce w przystępnej formie - i bez zbytnich bubli - zbierającej informacje o ubiorach skandynawskich i przekładającej je "z naukowego na ludzki" ;)

Przypomniałam sobie o nim przed pierwszym rejsem Morskich Suk w 2015 r. - szukając czegoś, co będzie dodatkową ogrzewającą warstwą. Wtedy też przekopałam się przez to, co w temacie pisała Inga Hagg i uszyłam pierwszą wersję ubioru, którą nazywa ona "lodenwams" - "loden" od konkretnego rodzaju tkaniny, która w swojej charakterystyce pasowała do analizowanych przez nią fragmentów.
loden [wł.], gruba tkanina o splotach płóciennym lub skośnym, najczęściej wełniana, rzadziej z osnową bawełnianą, z długą okrywą włókienną naczesaną w jednym kierunku, folowana
Czemu "wams"? Jej pomysł na ten ubiór zawierał odcięcie na plecach, kojarzące się z konstrukcją "baskinki" w wamsie - no i podobnie jak on był bezrękawnikiem.

Archeologicznie bezrękawniki potwierdzone są tylko znaleziskami tekstyliów z Hedeby (aczkolwiek Caroline Paterson w "Shadows in the Sand. Excavation of a Viking-Age Cemetery at Cumwhitton, Cumbria" pisze o pozostałości foczej skóry z tego stanowiska, która, jak uważa, mogła być częścią ubioru, może bezrękawnika), jednak przesłanki na ich występowanie pojawiają się w źródłach.
Najważniejszą, acz nie pochodzącą ze skandynawii jest wzmianka w kronice Einharda "Vita Karoli Magni", tak opisującego ubiór Karola Wielkiego:
In winter he protected his chest and shoulders with a thorax of otterskin and/or ermine.
(cytat angielski za Gale Owen-Crocker)

Lub w wersji polskiej:
(...) zimą barki i piersi osłaniał futrem bobrowym i sobolem (...)
W ciągu dalszym czytamy, iż "Cudzoziemskich strojów nie cierpiał, choćby były i najpiękniejsze (...)", z czego wnioskować można, iż ów thorax, futrzany bezrękawnik, był typowy dla Franków i dobrze osadzony w ubiorowej tradycji.

Ewing w swojej książce sugeruje, że Ludwik Pobożny na poniższym przedstawieniu ma na sobie rodzaj takiego "dogrzewacza", ale prawdę mówiąc w tym przypadku nie jestem do końca przekonana.

Niektórzy interpretują tak także ubiory postaci na anglosaskiej broszy z Fuller, ale moim zdaniem to mocna nadinterpretacja.

W sztuce skandynawskiej tego typu ubiorów badacze dopatrują się w przedstawieniach niektórych postaci z tkaniny z Osebergu, z kamienia obrazowego z gotlandzkiego Lärbro.
Ciekawsze są jednak wspominki z literatury, gdzie pojawiają się określenia "Ólpa", "stakkr", "kufl", będące określeniami ciepłych ubiorów wykonanych z wełnianych "futrzaków" lub z prawdziwego futra, a także "loð-ólpa", rodzaj kamizelki, płaszcza czy może poncho.

Mamy więc nieco przesłanek na istnienie ubioru, który stanowiłby dodatkową ciepłą warstwę, przez bogaczy noszoną w postaci ubioru z futra, a wśród zwykłych ludzi - z tkanin typu futrzak lub innych grubych i ciepłych tkanin, np. w typie lodenu jak znaleziska z Hedeby.


No dobrze, my tu gadu gadu, a na czym bezpośrednio i znaleziskowo oparty jest ten jakże praktyczny element ubioru?
Wśród tekstyliów z Hedeby kilkanaście może być fragmentami takich "ogrzewaczy", jednak Hagg skupia się na tylko kilku, na bazie których proponuje taką właśnie interpretację. Są one opisane w "Die Textilfunde aus dem Hafen von Haithabu", klasycznej pozycji z 1984 r., a także w "Textilien und Tracht in Haithabu und Schleswig. Die Ausgrabungen in Haithabu." z 2015. Symbolami fragmentów z tej pierwszej książki będę się posługiwać.

Najważniejsze to:

- fragment 7 - czyli "baskinka" naszego wamsopodobnego ubioru. Kawałek duży - ma +- 40 x 18 cm, wycięty półokrągło na dole i rozszerzający się ku dołowi, z wykończeniem-podwinięciem dolnej krawędzi oraz pozostałościami szwu na krótszych bokach, wykonany z wełny lepszej jakości niż poprzedni, tkanej prawie dwa razy gęściej, w splocie skośnym. Także jest gruby - ma 0,4 mm. Kolor to naturalny wełniany brąz.





- fragment 53 a-b - kolejny duży fragment, o wymiarach +- 40 x 15-28 cm. Niebarwiona brązowa wełna w splocie skośnym, grubości 4 mm, z jednej strony włochata. Gęstość tkaniny jest taka sama jak fragmentu 5.
Pierwotnie części a i b połączone były szwem, którego pozostałości widać szczególnie na drugim z fragmentów. Brzeg fragmentu A był zagięty-podwinięty. Kształt ewidentnie nasuwa, że była to przyramienna część przodu lub tyłu kamizelki - Hagg uważa, po głębokości wycięcia i stronie szwu, że przednia lewa. Wynikałoby z tego, że ten konkretny ogrzewacz miał szew w górnej części klatki piersiowej - może całe ramiona były z osobnego kawałka, może ramiona i plecy razem.


Pozostałe to:

- fragment 5 - uznany za fragment z ramienia. Ma wymiary +- 24x17 cm. Wykonany z grubej - na ok. 6 mm - i raczej zgrzebnej wełny w splocie skośnym łamanym. Jest ona wykończony "na kudłato" - co zwiększa walory grzewcze.

Interesujący nas fragment 5 to nr.3, ale widać tutaj także inne wełny z "włochatym" wykonczeniem.
- fragment 13 - także ten fragment tkany jest w splocie skośnym z brązowej wełny - tym razem barwionej na brąz orzechem. Ma grubość 3 mm. Stan tkaniny - wytarcia i naciągnięcia - wskazują wg. Hagg na to, że był to fragment mogący pochodzić z klapy, w każdym razie miejsca, które służyło "otwarciu" ubioru. Na jednym z boków znajdują się pozostałości po szwie - dziurki oraz resztki nici. Jakość tkaniny pod względem gęstości nici była dosyć standardowa dla epoki.

- fragment 30 - kawałek niewiadomego przeznaczenia, być może nie do końca dobrze wycięty, materiał nie nosi bowiem śladów znoszenia. Gruby na 3 mm, zwyczajnej jakości. Splot skośny, naturalny wełniany brąz, z jednej strony włochate wykończenie.

- fragment 63 - kolejny kawałek, który mógł być "odpadem produkcyjnym". Gruby na 6 mm, raczej zgrzebny, z naturalnej niebarwionej brązowej wełny w splocie skośnym, "kudłaty" obustronnie.

- fragment 81 - pas o wymiarach 24x8 cm, gruby na 6 mm, w splocie skośnym, obustronnie włochaty. Fragment nosi ślady użycia, a także ślady wskazujące, że był wykorzystany powtórnie.

- fragment 85 - także pas, tym razem 30 x 9 cm, barwiony i wykonany z lepszej jakości wełny, jak można się domyślić - w splocie skośnym ;) Gruby na 5 mm, kudłaty z dwóch stron. Fragment jedną krawędź ma podwiniętą i zszytą.

Hagg wymienia też fragment 46, o którym jednak pisze, że może być także fragmentem tuniki, albo nawet ogonkiem kaptura.

Foto - Dobrusia

Jaką rekonstrukcję proponuje Hagg? Przede wszystkim jej zdaniem były to kamizelki, ponieważ fragmenty nie noszą śladów szwów - a więc przyszycia rękawów, a podkrój jest na tyle duży, by nie krępować ruchów. Jej zdaniem bezrękawniki były raczej dopasowane do sylwetki, być może z odcięciem na plecach na wysokości bioder by dodać szerokości. Wg. badaczki wielkości fragmentów, dopasowane pod wymiary męskiego ciała, świadczą iż był to raczej męski typ odzieży. Wykonane głównie z grubych, spilśnionych i "kudłatych" tkanin, raczej niebarwionych, miały być ubiorem czysto funkcjonalnym - ogrzewaczami w zimne dni, może strojem roboczym na okazję prac, przy których żal było niszczyć dobrą tunikę. Miała to być także dostępna dla zwykłych ludzi alternatywa dla używanych przez zamożnych bezrękawników z cennych i kosztownych (tak, tak, warto o tym pamiętać bawiąc się w reko - skórki zwierząt futerkowych były w epoce cenne, kosztowne i dostępne głównie najzamożniejszym - czy dotyczy to np. owczego kożucha, to już inna sprawa) futerek.

Foto - Dobrusia

Mojego bezrękawnika nie mam niestety chyba na żadnym zdjęciu (może coś jest na fp Morskich Suk, ale nie chce mi się szukać tak prawdę mówiąc).

Drugi uszyłam dla Krzaka, do jego hedebskiego kompletu, jako typowo funkcjonalny element ubioru, ogrzewacz na chłodne wieczory czy na zimniejsze imprezy. Pierwszy raz został przetestowany w Gieczu, na Dziadach w listopadzie 2018 r - sprawdził się bezbłędnie.

Uszyty został z grubego na +- 4 mm, puszystego wełnianego sukna, bardzo dobrze grzejącego i chroniącego dodatkowo przed deszczem - z tegoż samego uszyłam moją kamizelkę, a także kaftan na drugi rejs, a znajomy (pozdrowienia, Ligi :D ) ma z niego nogawiczki i nowożytny kubrak, które także przetestował na rejsie pełnomorskim. Także dobre sprawdzone sukno. Niestety już niedostępne, bo fabryka splajtowała, smuteczek. Kombinowałam początkowo, żeby uszyć kamizelkę z lodenu, ale nie znalazłam żadnego w satysfakcjonujących mnie grubości i kolorze.

Tak kamizelka Krzaka prezentuje się z przodu
Pominęłam szycie na przodzie ramienia, jakie zastosowałam w swoim egzemplarzu, wychodząc z założenia, że nie muszę sztukować skoro mam odpowiednio duży kawałek tkaniny.
Tył kamizelki składa się z dwóch części - prostokątnych pleców i doszytej od wysokości talii "baskinki" wg fragmentu nr 7.

A tak z tył. Szew niestety chowa się pod paskiem.
Przednie poły wzorowałam na połach skośnych kaftanów z tego samego stanowiska. Uznałam, że taka zakładka będzie lepiej chronić przed zimnem, a i kamizelka nie będzie się rozjeżdżać na brzuchu pod paskiem. Może następną uszyję z połami na prosto lub z lekką zakładką.

Foto - Dobrusia
I tak przedstawia się kwestia bezrękawnika z Hedeby oraz mojej jego wersji. Całkiem to fajny element ubioru, szczególnie na zimniejsze okoliczności przyrody i szczególnie dla skandynawskiego czy frankijskiego "zwykłego człowieka" :)

A w następnym odcinku... Jeszcze nie wiem co, zobaczymy z którym wpisem się najszybciej uwinę.



2 komentarze: